zaczęłam jeść i schudłam
TIK TOK: https://www.tiktok.com/@istotaceryINSTAGRAM: https://www.instagram.com/istotacery/KONTAKT: istotacery@gmail.com
Odkąd jestem na diecie FODMAP nie miałam biegunki czyli od 3 lutego 2016r. Schudłam 4 kg ale trzymam wagę na chwilę obecną. Próbowałam ćwiczyć 3 razy w tygodniu ale zaczęłam za bardzo chudnąć bo mam na pewno źle zbilansowaną dietę. Zmniejszam dawki leków uspokajających. Tribuxu i probiotyków nie biorę.
Translations in context of "I started eating" in English-Polish from Reverso Context: My appetite reduced and I started eating healthier and keeping more active.
W książce tej znajdziesz opisy podstawowych czynności, jakie należy wykonywać, aby odzyskać zdrowie i pozostać zdrowym. Nauczysz się tu jak możesz pomóc, a przede wszystkim nie przeszkadzać swojemu ciału, wykonywać jedną z podstawowych funkcji, jaką jest samouzdrawianie i powrót do homeostazy.
14 dni temu zaczęłam jeść te śniadania i straciłem już kilka kg! https://www.zonagotuje.pl/sniadania-na-utrate-wagi/
nonton anne with an e season 3. Świadome jedzenie to klucz do zdrowego odżywiania, kontroli sytości i zapanowania nad napadami głodu. Dzięki naszym wskazówkom zaczniesz cieszyć się każdym posiłkiem oraz piękną i szczupłą swoje porcjeNakładaj na talerz mniejsze porcje i staraj się nie zjadać do końca. Po jakimś czasie twój mózg przestanie kojarzyć uczucie sytości tylko z pustym talerzem. Ważne jest również przeżuwanie – rób to powoli i przetrzymuj pokarm w ustach możliwie jak najdłużej. Ten zabieg sprawi, że szybciej się nasycisz i lepiej strawisz swój jedzeniaTempo jedzenia ma ogromne znaczenia. Im wolniej tym lepiej, niestety nie jest to takie proste. Żeby sobie pomóc wystarczy po każdym kęsie odkładać sztućce i brać je z powrotem dopiero, gdy się celebrować każdy posiłek. Jedzenie zbyt szybkie jest często „byle jakie”. Dlatego unikaj spożywania posiłków na stojąco, przy kuchennym blacie, w biegu, prosto z pudełka czy torebki. Żeby tego uniknąć zawsze nakładaj jedzenia na talerz i jedz się na jedzeniuWiele badań wskazuje na to, że przez różne zewnętrzne bodźce jemy więcej niż potrzebujemy. Dzieje się tak, ponieważ mózg jest zajęty przetwarzaniem i nie wychwytuje do końca sprawnie hormonalnych sygnałów o sytości. W czasie posiłku odłóż na bok telefon, komputer, książkę czy telewizor. Skup się na że jedzenie to nie tylko smak. Może dostarczyć wiele innych przyjemnych doznań. Nie zapominajmy jednak, że jemy żeby żyć – nigdy odwrotnie. Dlatego jedz świadomie, delektuj się i celebruj swoje posiłki. Myśl o tym, że dobre i zdrowe jedzenie dale Ci siłę, zdrowie, odżywia Twój aby pić soki regularnie! Zapraszamy do skorzystania z naszych nowych dwóch zestawów: dieta warzywna 3-dniowa i dieta warzywna 5-dniowa. Na zdrowie! Zamawiajcie już dziś!Więcej o diecie sokowej przeczytasz na naszych innych wpisach:- Detoks sokowy - na czym polega i jakie są jego efekty?,- Dieta SIRTFOOD - zasady, kalorie, jadłospis - Detoks idealny wstęp do odchudzania- Jak przygotować się do detoksu sokowego
Witam, mam 17 lat. Rok temu zaczęłam się odchudzać. Starałam się stosować zdrową żywność i mniej jeść, lecz kocham jedzenie i nie dawałam sobie rady. Zaczęłam wymiotować i schudłam - nie wiem ile, ale było dobrze widać. Później było wesele i po weselu dużo żarcia. Zaczęłam szkołę, codziennie drożdżówki, po szkole dużo jedzenia i wymiotowanie. Pod koniec wakacji ważyłam 76 kg przy wzroście 169 cm, w grudniu już 85 (moja siostra bliźniaczka, z którą jadamy praktycznie tak samo, waży 91 kg). Postanowiłam od nowego roku znów się przerzucić na zdrowe jedzenie. Ważę się co tydzień i to zapisuję. Obecnie ważę 81 kg. Obiecałam sobie, że nie będę wymiotować od niedzieli, ale oczywiście wieczorem były ciastka wafelki, które zjadłam i wymiotowałam. Poniedziałek rano płatki, w szkole 3 kanapki, jabłko, w domu o godz. 16 bułka, a to jeszcze jest placek rafaello, wafelki - to muszę zjeść (lubię słodycze, chyba codziennie jem), dorobiłam 2 kanapki, na koniec duży jogurt i znów wymiotowanie. Wtorek (dziś) rano płatki, w szkole 2 kanapki, 2 wafelki, w domu godz. 16 naleśniki z parówką (no jak tu tego nie jeść) 4 szt i 2 wafelki i znów wymiotowanie. Wtedy robię herbatę w kuchni i znów jem 1 naleśnika, ale już nie wymiotuję, bo gardło całe zdarte i okropnie boli. Godz. 22 piję herbatę zieloną, jem 2 jabłka, czytam gazetę i jem pomału 2 naleśniki (takie bez niczego) - po godzinie wymiotuję, tylko że to już jest długo trzymane w żołądku i takie kwaśne, daję sobie spokój i to pozostało we mnie i znów odłoży mi się tłuszcz. Cały czas bym myślała o jedzeniu, nie potrafię sobie z tym poradzić. Obżeram się i wymiotuję. Zęby mam brzydkie i wszystko to co istnieje przy bulimii. Nikt o tym nie wie. Ja po prostu chcę schudnąć, ale nie potrafię. Wypróżnić się nie mogę, kupuję tabletki przeczyszczające, jem 1 raz w tygodniu. Inne osoby przynajmniej ćwiczą, a mi się nie chce. Co innego, gdybym mogła w coś pograć - kocham sport, ale nie mam możliwości, chciałabym mieć rowerek taki w domu albo w ogóle rower, ale nie mam. Jeszcze w gimnazjum był wf i było super, a teraz liceum, sala taka jak klasa i jeszcze na niej 2 klasy i co tu niby robić? W domu to najwyżej zrobię 20 brzuszków. Nie wiem co robić ;(
A propos dzisiejszej grafiki o spodniach dresowych, robiłam ją tak, jak zazwyczaj, uśmiechając się pod nosem. Myślałam wtedy o sobie, swojej figurze, odchudzaniu i o tym, jak bardzo zmieniło się moje podejście do tematu przez ostatnie miesiące. Po urodzeniu trzeciego syna bardzo źle czułam się w swoim ciele. Mój brzuch wisiał, ja miałam sporą nadwagę i to był moment w moim życiu, w którym zaczęłam ćwiczyć. Nienawidziłam sportu. Tego fikania, potu, zmęczenia po treningu. Ale zaskoczyłam. Spodobało mi się. Po części była to zasługa trenerki, po części fajnej siłowni, ale przede wszystkim motywacji. Żeby podejść do plastyki brzucha, musiałam maksymalnie schudnąć. I schudłam. Może nie tak jak planowałam, ale wyrobiłam się do zabiegu. Po operacji musiałam czekać kilka miesięcy, aż moje pozszywane mięśnie znowu będą mogły ćwiczyć. I wróciłam na salę. Wtedy właśnie wkręciłam sobie, że będę znowu wyglądała jak dwudziestopięciolatka. Trochę wysiłku, dietka i wystarczy. Mój 35 letni organizm, po trzech ciążach postanowił jednak pokazać mi fuck you. Ćwiczyłam nawet pięć razy w tygodniu, trzymałam dietę, ważyłam posiłki, pilnowałam ich ilości, ograniczyłam to, co mnie uczula (co pokazały testy na nietolerancję) i nie mogłam zejść poniżej 62 kg. Teraz ważę 65 kg. I jest mi z tym bardzo dobrze. Nadal ćwiczę – 2 razy w tygodniu i nie jest to siłownia, tylko Pilates. Za namową mojej fizjoterapeutki nie skupiam się na postępach tylko na „utrzymaniu dobrostanu” – życia bez bólu kręgosłupa. Przestałam koncentrować się na kaloryczności dań. Dbam o to, by jedzenie było zdrowe – jaja i mięso ze wsi, warzywa z ogrodu, dobrej jakości sery, makarony. Kocham jeść. I nie chcę sobie odmawiać pysznego francuskiego rogalika, którego upiecze mi mąż, serniczka wkurwiczka, spaghetti, które kocham, pizzy własnej roboty, czy świeżo upieczonej bagietki po to, by ważyć 3 kg mniej. Nie potrzebuję tego rodzaju negatywnych uczuć w życiu. Zaakceptowałam siebie całkowicie. Przyjęłam z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nie jestem wobec siebie zbyt surowa. Z pewnością nie mam figury fotomodelki, ale pogodziłam się z tym, że nie będę jej miała. Staram się nie jeść gówna, choć czasem, gdy najdzie mnie ochota na BigMaca to po prostu go jem i tyle. Bez zbędnych wyrzutów sumienia. Co zrobisz, jak nic nie zrobisz – mawia moja siostra. No nic nie zrobię, że mąż szkolił się W Le Cordon Bleu w Paryżu, w Toskanii, u Michela Roux w Londynie, u Kurta Schellera czy Tomka Jakubiaka. Nic nie poradzę na to, że to co gotuje to jest niebo w gębie, albo i kosmos. Co mam począć? Owies jeść, czy jak? Słaba jestem i pogodziłam się z tą swoją słabością, a co za tym idzie z fałdeczkami i większym biustem. Pogodziłam się z pęcinkami, na których nie dopną się żadne kozaki. Pogodziłam się z jeansami z wysokim stanem, w które wszystko można upchnąć. Zgadzam się pokornie na moje M i już nie marzę o XS. Jestem zdrowa, ważę tyle, ile powinnam, zatem nie wyznaczam sobie wyimaginowanych ograniczeń po to, żeby wypiąć poślady na basenie na urlopie. Nie mam absolutnie nic przeciwko wypinaniu, szczególnie kiedy są piękne, zadbane i opalone. Ja mam po prostu inne priorytety. Dopóki mnie nie przyciśnie guzik ulubionych jeansów będę jadła swobodnie i dbała o kondycję na treningach. Lubię siebie teraz, dużo bardziej niż tę trzy kilo szczuplejszą. Lubię siebie dokładnie taką, jaką jestem. Ciągle głodną. Ania Jaworska – MumMe Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem). Polub moją stronę na Facebooku Zajrzyj na mój Instagram
Witam, jeśli miała Pani za sobą tyle nieudanych epizodów normalizowania masy ciała, myślę, że najlepiej dla Pani zdrowia byłoby pozostawać pod opieką lekarza, dietetyka i psychologa (ponieważ wspomniała Pani o „epizodach bulimicznych”). Tylko takie wielokierunkowe „natarcie” pozwoli Pani stanąć na nogi i przejąć stery nad własną masą ciała. Myślę, że warto zastanowić się nad tym, czy organizm funkcjonuje prawidłowo i wykonać podstawowe badania, czasem zdarza się, że „metabolizm siada”, bo np. występują jakieś zaburzenia (dosyć często hormonalne). Rozważyłabym również zmianę tabletek antykoncepcyjnych na inne, jeśli zaobserwowała Pani przybierania na wadze w czasie przyjmowania preparatów. Generalnie zakłada się, iż antykoncepcja doustna nie powoduje przybierania na wadze, niemniej nadal część kobiet zgłasza taki efekt uboczny. Bardzo pomogłoby mi podanie przez Panią jednego przykładowego jadłospisu, wraz z rodzajem i ilością wypijanych płynów, godzinami posiłków. Odnośnie do odżywiania proszę zajrzeć tu: Zachęcam do codziennego ruszania się. Być może udałoby się Pani poza aerobikiem i wf-em uczęszczać na basen lub ćwiczyć w domu? Zapraszam na Pozdrawiam
Ostatnio opisywałam metamorfozę Alex, dziś natomiast chciałabym Wam przedstawić Elę – kursantkę drugiej edycji mojego kursu Korepetycje z odchudzania. Jej przykład jest szczególnie ciekawy – to kobieta, która uwielbia gotować i smacznie jeść (efekty jej kulinarnej pasji możecie śledzić na Insta: @farbenka_w_kuchni). Zamiłowanie do dobrego jedzenia nie przeszkodziło jej w realizacji sylwetkowego celu – utrzymuje stałą masę ciała już dwa lata po zakończeniu Korepetycji z OdchudzaniaPierwszy sukces w odchudzaniu i pierwszy efekt jojoEkstra kilogramy towarzyszyły mi przez całe życie – z wyjątkiem krótkiego epizodu, gdy schudłam do 69 kilogramów dzięki bardzo restrykcyjnej diecie. Pierwsze 10 kg odrobiłam w kilka miesięcy, a kolejne 20 pojawiło się w ciągu kilku lat. I tak w 2016 zaczęłam dobijać do setki. Ważyłam 98 kilogramów i niczym Chylińska powiedziałam sobie dość! Dalej tak być nie może! Zamiast restrykcyjnej diety chciałam postawić na zdrowsze jedzenie, zero słodyczy i zwiększenie aktywności fizycznej. Wprowadzenie prostych zmian pozwoliło mi na zrzucenie pierwszych 10 kg w rok. Jednocześnie wertowałam Internet i wyszukiwałam „nowinek” na temat zdrowego odżywiania, przez co wpadłam w szpony internetowych pseudodietetyków, którzy zapewniali, że pijąc kawę z olejem kokosowym będę szybciej chudnąć bo kalorie nie mają znaczenia. Waga przestała spadać i zapaliła się mi lampka, że jednak coś jest nie tak. Czego oczekiwałam od kursu Korepetycje z odchudzania?Monikę znalazłam na Instagramie na początku 2017 r. Pierwsza edycja Korepetycji z odchudzania wystartowała jakoś w lutym, a ja się nie zapisałam, bo akurat miała do nas przyjechać na ferie rodzina (o jaka ja głupia byłam! – lekcje można zacząć z opóźnieniem, przerabiać w swoim tempie i nic się nie traci!!!). Na szczęście kolejna edycja wystartowała na koniec maja i wiedziałam już, że to jest to! Powiedziałam sobie – zrób to raz, a porządnie! Koniec z internetowymi bredniami – niech ktoś, kto naprawdę się na tym zna powie mi:jak to powinno wyglądać, na co zwracać uwagę, jak ćwiczyć,co jeść a czego broń Boże! (jak się później okazało, zakazy się nie pojawiły) Wybrałam opcję z grupą wsparcia na FB – polecam gorąco! Dzięki grupie czułam, że nie jestem sama z moim problemem. Razem przerabialiśmy lekcje, dzieliliśmy się swoimi wzlotami i upadkami, wspieraliśmy się. Nad nami wszystkimi czuwała Monika i zawsze odpisywała każdej z nas gdy miałyśmy jakiekolwiek pytania czy wątpliwości. W grupie jestem po dziś dzień! Jak dotąd jest to jedyna grupa na fb, gdzie mogę napisać zupełnie o wszystkim i jestem pewna, że nikt mnie nie oceni z góry, nie wyśmieje – panuje tam naprawdę rodzinna atmosfera!Na początku byłam zdezorientowana Po pierwszych lekcjach kursu byłam trochę zdezorientowana – korepetycje z odchudzania zaczynają sie bardzo nietypowo! Na dzień dobry nie obliczasz swojego PPM, CPM itd. Zamiast tego Monika zwraca uwagę na podstawy (o których często zapominamy, a okazują się mega ważne na dłuższą metę) takie jak samoakceptacja, określenie realnych (!) celów, czy tez szacunek do swojego ciała. Pierwsze lekcje naprawdę dają do myślenia i sądzę, że są najważniejsze… cała reszta jest tylko dopełnieniem 🙂 I to jest właśnie „to coś”, co sprawia, że Korepetycje z odchudzania nie jest zwykłym kursem, na którym wykładają Ci suche fakty o tym co zdrowe, a co nie. Dzięki Korepetycjom z odchudzania rozpoczęłam prawdziwą prace nad sobą, nad własnymi nawykami i teraz – 3 lata później, nadal wyglądam tak jak po roku od zakończenia odchudzania 🙂 Czy uczestnictwo w kursie wymaga przejścia na dietę?Do kursu dołączony jest jadłospis w różnych wersjach kalorycznych (to inne przepisy niż w dietach z marketów)… no i super… tyle, że ja kocham jeść i nienawidzę, gdy ktoś mi mówi na co mam mieć ochotę 🙂 I tu się mile zaskoczyłam – bo żeby schudnąć z Moniką, wcale nie trzeba jeść z kartki! Kurs uczy również jak samemu dobrać sobie jadłospis albo chudnąć z liczeniem kalorii w aplikacji, a diety dołączone do kursu to tylko bonus. Ba! Są lekcje kursu, które uczą co robić w sytuacjach awaryjnych jak impreza czy wizyta u babci, która zawsze podstawia pyszny placek pod nos. Wspaniała Marta z dorzuca swoje 3 grosze i opowiada o treningach – i tu tez pozytywne zaskoczenie! Nikt mnie nie zmuszał do youtubowych dywanówek których nienawidzę, starając się wmówić że to jedyna droga do osiągnięcia idealnej sylwetki!Ile schudłam i co z efektem jojo?Mam 173 wzrostu, 35 lat. Kurs zaczęłam przy wadze 88 kg. W przeciągu roku schudłam do 72 kg. Obecnie moja waga to ok 75 kg – około bo już nie wchodzę obsesyjnie na wagę. Podobam się sobie na tyle, że pilnuję jedynie aby mieścić się w ulubione spodnie – koniec końców waga to tylko cyferki. Moniko, moja droga, słyszałaś już to ode mnie nie raz ale nadal to będę powtarzać – jesteś wielka! Ten kurs to kawał dobrej roboty, a dzięki Tobie nareszcie się polubiłam :*Minęły już 3 lata od kiedy wykupiłam kurs i zdecydowanie potwierdzam, że wart jest każdej złotówki! Metody, których nauczyłam się z Korepetycji z Odchudzania są towarzyszą mi na co dzień a to dlatego, że są normalne, życiowe, bez żadnych udziwnień! Bez zmuszania do picia dziwnych mikstur czy stosowania bezsensownych rytuałów. Ten kurs jest absolutnie dla każdego w dodatku jest to inwestycja, która procentuje latami!
zaczęłam jeść i schudłam