zakonnice pracujące w szpitalach prowadzące sierocińce

Rada Generalna Zgromadzenia Sióstr Prezentek zdecydowała o przyszłości prowadzonego przez zakonnice Domu Pomocy Społecznej w Joradnowie. To tam miało dochodzić do dramatycznych sytuacji. News4Media Turysta z dalekiego kraju wyjechał w pierwszą, zagraniczną podróż. Na lotnisku w kraju docelowym wręczono mu formę aplikacji o wizę, która turystę wprawiła w wielkie zakłopotanie. Urzędnik spogląda turyście przez ramię, jak ten próbuje wpisać ”Dwa razy w tygodniu” w maleńki kwadracik w rubryce ”Sex”. Urzędnik tłumaczy: Czym właściwie zajmują się zakonnice? (fot. Barbara Masłowska / DEON.pl) Nadal spada liczba sióstr, ze względu na małą liczbę powołań, która nie może zrównoważyć liczby sióstr odchodzących do wieczności, ale w roku 2013 liczba postulantek zwiększyła się o 20. To pierwszy od wielu lat wzrost wstąpień do zakonów, skromny W prawdziwym świecie obowiązki zakonnic obejmują szeroki zakres. Niektóre zakonnice poświęcają się modlitwie i kontemplowaniu Boga, podczas gdy inne pomagają biednym, uczą dzieci lub opiekują się chorymi. Jedną wspólną cechą wszystkich mniszek jest to, że działają w sposób, w jaki wierzą, że służą Bogu, a nie sobie. PAP / pk. Papież Franciszek w piątkową uroczystość Ofiarowania Pańskiego (Matki Bożej Gromnicznej) apelował do zakonnic i zakonników, by "szli pod prąd" w świecie, który odrzuca ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Nie patrzcie w ekran telefonu, ale w oczy brata - dodał. nonton anne with an e season 3. – Czy trzeba wyjeżdżać aż na Mazury, żeby się szkolić? – dziwi się pani Katarzyna. – Przecież w naszym szpitalu jest piękny obiekt administracyjny, w którym jest sala na organizację konferencji i szkoleń. Czy strategii rozwoju szpitala nie można było omawiać na miejscu? – zastanawia się nasza Czytelniczka. Trudno jej zrozumieć takie wydatki placówki, gdy cały świat walczy z pandemią. Szkolenie, w dniach od 10 do 11 września, miało się odbyć w hotelu Zamek Ryn na Mazurach, czyli ok. 300 kilometrów od Białej Podlaskiej. Jak czytamy na stronie internetowej, ceny za jednoosobowy pokój zaczynają się tam od 245 zł za noc. Magdalena Us, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, odpowiada, że było to seminarium szkoleniowe Zespołu ds. Strategii Szpitala. – Uczestniczyli w nim pracownicy szpitala reprezentujący poszczególne działy oraz komórki organizacyjne jednostki – zaznacza. W sumie 40 osób wyjechało na Mazury. – Żadna firma zewnętrzna nie była zaangażowana w zorganizowanie szkolenia, a koszty pokryte zostały z budżetu szkoleniowego szpitala zaplanowanego na ten rok. Pani Katarzyna swoje zapytania skierowała też do marszałka województwa lubelskiego, któremu podlega Wojewódzki Szpital Specjalistyczny. Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka, przyznaje, że urząd nie miał wiedzy o takim szkoleniu. – Departament Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego zwrócił się do dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego o przesłanie wyjaśnień w tej sprawie. Z odpowiedzi udzielonej marszałkowi przez dyrektora szpitala wynika, że „realizacja szkolenia wynikała z konieczności zbudowania strategii szpitala, szczególnie na okres nadchodzącej nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027”. – W szpitalach ogłasza się zakaz odwiedzin dla pacjentów, odwoływane są zaplanowane zabiegi, a tymczasem w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym pracownicy szkolili się w luksusie – podkreśla pani Katarzyna. Obecnie w placówce obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin. Kilka dni temu szpital, z polecenia wojewody, wstrzymał planowe przyjęcia tzw. „niezabiegowe”, aby tym sposobem zwiększyć liczbę łóżek „zakaźnych”. O wyjaśnienia do dyrekcji placówki zwróciła się także lubelska Fundacja Wolności. Jej prezes Krzysztof Jakubowski chce wiedzieć, z jakich źródeł szpital finansował wyjazd i jaki był program szkolenia. – Na razie jest to doniesienie medialne. Dlatego wystąpiliśmy z pytaniami, aby poznać więcej szczegółów. Ciekawe na przykład, czym się kierowano wybierając tak daleką lokalizację. Liczymy na szybkie wyjaśnienia władz szpitala. Urząd Marszałkowski zapewnia, że bialski szpital jest w dobrej sytuacji finansowej. – Koszty szkolenia, nie miały żadnego wpływu na pogorszenie sytuacji finansowej, również w obszarze COVID-19 – zaznacza Małecki. – Szkolenie odbyło się w dniach 10-11 września. W tych dniach w obszarze COVID-19 hospitalizowanych było odpowiednio 7 i 6 pacjentów. Był to okres minimalnych zachorowań. Nieobecność części załogi szpitala nie miała wpływu dla funkcjonowania oddziałów i całego szpitala. Zgodnie z najnowszą wersją projektu ustawy wprowadzającej sieć szpitali w celu zakwalifikowania do tej sieci (poza szpitalami ogólnopolskimi) placówki medyczne będą musiały spełnić łącznie kilka warunków, do których należy udzielanie świadczeń w ramach izby przyjęć albo szpitalnego oddziału ratunkowego na podstawie umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia przez okres co najmniej 2 ostatnich lat kalendarzowych. Będą także musiały posiadać konkretne oddziały wymienione w projekcie ustawy. Są to warunki, których nie spełni również wiele dobrze funkcjonujących szpitali publicznych. A to oznacza dla pacjentów leczonych przewlekle, że stracą możliwość leczenia w szpitalu któremu zaufali – prawo pacjenta do wyboru szpitala stanie się fikcją. Leczenie szpitalne będzie finansowe ryczałtowo, co oznacza, że szpitale nie będą miały pieniędzy na zapewnienie najlepszych warunków dla pacjenta – podkreślali uczestnicy konferencji. - Czeka nas wielki chaos. Zawsze byłam zwolennikiem sieci, ale sieci specjalistycznej, dotowanej przez rząd z miejscem na innowacje, nowe badania, gdzie pozostałe szpitale musiałyby się odnaleźć w przestrzeni socjalnej, gdyż nasza ochrona zdrowia jest socjalna. Dałoby się to zrobić ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. System sieci powinien być wprowadzony z odpowiednim wyprzedzeniem, co najmniej dwuletnim, żebyśmy mogli do tych wszystkich zmian się przygotować. – mówiła Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego. - Politycy nie powinni się brać za politykę ochrony zdrowia, gdyż nie znają oni realiów jej funkcjonowania. Politycy znają telefon do przyjaciela, do dyrektora szpitala czy innej osoby, która umożliwia im wejście do tego systemu na całkowicie innych zasadach. Apeluję: ustawcie się do zwykłej kolejki do szpitala, poczekajcie na operację kilka lat, a wtedy będziemy rozmawiać o ochronie zdrowia na równych prawach. – do sieci placówki medyczne zostaną przyporządkowane do 6 poziomów zabezpieczenia ze wskazaniem profilów działalności oraz po spełnieniu ściśle określonych kryteriów. Jak podkreślają autorzy stanowiska, wiele dobrych szpitali, którym ufają pacjenci, nie zostanie włączonych do sieci o ile nie zdecyduje o tym arbitralnie minister zdrowia. „Jeśli szpital nie zostanie zakwalifikowany do sieci, to inwestycje dokonywane zarówno ze środków publicznych jak i kapitału prywatnego stają się niepotrzebne. Podmioty te będą mogły ubiegać się tylko o 9 procent środków przeznaczanych na leczenie szpitalne, ale to za mało żeby zapewnić pacjentom bezpieczeństwo. Istnieje więc poważne zagrożenie, że blisko 400 szpitali straci kontrakt a ich pacjenci miejsce w kolejce na operacje lub porady specjalistyczne” – czytamy w komunikacie Pracodawców także: Sieć szpitali po poprawkach - czyli jakie zmiany znalazły się w nowej wersji projektu ustawy?>>>Pracodawcy RP wraz z przedstawicielami szpitali, Izby Lekarskiej, a także organizacjami pacjentów nie zgadzają się na wprowadzenie ustawy w obecnym kształcie.– Projekt ustawy eliminuje najbezpieczniejsze dla pacjentów i najbardziej efektywne kosztowo procedury jednodniowe, a także szpitale monospecjalistyczne wykonujące wyłącznie zabiegi planowe. Szpitale jednoprofilowe nie mieszczą się bowiem w sieci, a dodatkowo na kontraktowanie ich usług zostanie bardzo niewiele pieniędzy, zwłaszcza że ustalone przez Ministerstwo Zdrowia kryteria wyboru ofert zdecydowanie ograniczają szanse tych podmiotów na kontrakt. I to nie dlatego, że nie są one w stanie konkurować jakością i dostępnością z placówkami publicznymi. Dzisiaj pacjenci mają wybór pomiędzy mniejszym podmiotem blisko miejsca zamieszkania a dużym ośrodkiem specjalistycznym. Ta ustawa ten wybór w zasadzie likwiduje – mówi Anna Rulkiewicz, Wiceprezydent Pracodawców RP i Prezes Pracodawców Medycyny tym, eksperci ostrzegają, że reforma wprowadzana jest za szybko, przez co uniemożliwia zarówno placówkom jak i pacjentom dostosowanie się do zmian. Pacjenci, którzy zapisali się na dany zabieg z nawet kilkuletnim wyprzedzeniem, w wielu przypadkach będą w trudnej sytuacji. – Bezpośrednim i natychmiastowym skutkiem ustawy będą dłuższe kolejki, bo prawie wszyscy pacjenci, którzy byli zapisani na zabiegi w placówkach, które nie wejdą do sieci, po 1 lipca 2017 będą musieli dopisać się na koniec kolejek w innych szpitalach - dodaje Anna prawo gwarantuje takim osobom przyjęcie w tym samym terminie w innym szpitalu, ale jeśli w Warszawie w jednym z zakresów miejsce w kolejce utracić może nawet około 50 procent pacjentów, to zapis ustawowy będzie niemożliwy do zrealizowania. - Idea budowania sieci szpitali jest ważna i potrzebna, jednak uważamy, że wprowadzenie tak poważnych zmian może się odbyć jedynie po dogłębnej analizie konsekwencji ich wdrożenia, a także po konsultacjach społecznych. Niestety, postrzegamy proponowaną ustawę jako wielkie zagrożenie dla systemu ochrony zdrowia, na którą nie ma akceptacji społecznej. Dodatkowo, ustawa nie gwarantuje poprawy jakości świadczeń, a poprzez eliminację możliwości leczenia w trybie planowym i jednodniowym wygeneruje dużo droższe świadczenia dla płatnika. – mówi Andrzej Mądrala, Wiceprezydent Pracodawców RP, Wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Pracodawców RP utworzenie sieci szpitali może być uzasadnione tylko wtedy, gdy kwalifikowanie szpitali do sieci odbywać się będzie w trybie konkursu ofert, z uwzględnieniem czynników jakościowych. Pomioty będące w sieci powinny posiadać umowy na znacznie dłuższy okres niż 4 lata, dzięki czemu mogłyby swobodnie inwestować w innowacyjne rozwiązania. Źródło: Technika:Odbitka papierowa Czas: Miejsce: Twórca: Format:Pocztówkowy Tematyka:Grupowe Portret Zbiór: Portrety kleru od księdza po papieża, Sierocińce bursy i ochronki Pracownicy administracji Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach domagają się podwyżek płac. 5 października do dyrekcji placówki wystosowali petycję, podpisaną przez 35 członków działu administracyjno-ekonomicznego, liczącego w sumie 53 osoby. Żądanie podwyżki płac uzasadniono między innymi faktem, że większość personelu po 20-35 latach pracy zarabia około 2 tys. zł brutto miesięcznie. Autorzy petycji podkreślili również, że ostatnią podwyżkę mieli ponad dwa lata To prawda - przyznaje Grażyna Krulik, dyrektor skierniewickiego szpitala. - Ostatnio podwyższyłam płace tej grupy pracowniczej 1 kwietnia 2009 roku. Uzgodniłam jednocześnie ze związkami zawodowymi, że kolejne podwyżki będę przyznawać, jeśli szpital będzie osiągał dodatni wynik finansowy. Tymczasem za 2009 i 2010 rok odnotowaliśmy stratę. Chciałabym, aby wszyscy pracownicy szpitala zarabiali więcej, ale nie stać nas na te podwyżki - rozkłada ręce pani wynik finansowy odnotowują także inne placówki ochrony zdrowia, których organem założycielskim jest samorząd województwa łódzkiego. Łącznie za 2010 rok, jak informuje wydział informacji i komunikacji społecznej Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, ich strata wyniosła prawie 14 mln petycji powoływali się również na fakt, że - w porównaniu do innych szpitali w okolicy - płace tej grupy zawodowej w skierniewickim szpitalu są mocno Płace w naszym szpitalu możemy porównywać jedynie do płac w innych placówkach, których organem założycielskim jest samorząd województwa łódzkiego - broni się Grażyna Krulik. - Tymczasem z danych, jakie posiadam, płace personelu administracyjnego naszej placówki nie są wcale najniższe. Średnie pobory bez uwzględnienia płac dyrekcji i głównego księgowego wynoszą zł brutto. W niektórych szpitalach ta średnia jest jeszcze jest tak, jak twierdzi Grażyna Krulik - na 18 placówek ochrony zdrowia, podlegających marszałkowi województwa, w trzech personel administracyjno-medyczny zarabia mniej niż pracownicy tej samej grupy w Skierniewicach. Urządu Marszałkowski w Łodzi podaje, że w Samodzielnym Publicznym Rehabilitacyjno-Leczniczym ZOZ dla Dzieci w Rafałówce pracownicy administracji zarabiają średnio zł brutto, w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej im. Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Sieradzu - zł brutto, a w Specjalistycznym Psychiatrycznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Łodzi - zł brutto. Na podobnym poziomie kształtują się płace w dwóch placówkach - w Szpitalu Wojewódzkim im. Jana Pawła II w Bełchatowie ( zł) i w Samodzielnym Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim ( zł). W pozostałych 12 placówkach marszałkowskich płace personelu administracyjno-finansowego są wyższe niż w skierniewickim szpitalu. Najlepiej pracownicy tej grupy zarabiają w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Mikołaja Kopernika w Łodzi - średnia płaca wynosi tam zł Spotkałam się z kierownikami działów administracji szpitala, ponieważ chciałam się dowiedzieć, czy wiedzieli cokolwiek o niezadowoleniu podległych im pracowników z płac - kontynuuje dyrektor Krulik. - Okazało się, że nikt ich o tym nie informował, nie wiedzieli także, że pracownicy zamierzają złożyć petycję. Zwróciłam uwagę, że przy analizie wysokości płac trzeba też brać pod uwagę wskaźnik zatrudnienia w administracji wobec ogółu zatrudnionych w szpitalu. U nas ten wskaźnik jest dość wysoki, wynosi 7,9 procent. Ja mogę dać podwyżkę, ale tylko redukując zatrudnienie w tej grupie zawodowej i uzyskane w ten sposób oszczędności rozdzielając pomiędzy pozostałych pracowników. I niewykluczone, że tak właśnie uczynię - przez dyrektor Krulik wskaźnik zatrudnienia niższy od skierniewickiego ma 8 marszałkowskich placówek ochrony zdrowia. W 9 przypadkach jest on wyższy. I nie zawsze wysoki wskaźnik wiąże się z niską płacą - na przykład w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. dr Wł. Biegańskiego w Łodzi wskaźnik ten wynosi ponad 10,5 proc., zaś personel administracji tego szpitala zarabia średnio zł brutto. Chociaż faktem jest, że placówka o najwyższym odsetku pracowników administracji wśród wszystkich zatrudnionych (chodzi o Samodzielny Publiczny Rehabilitacyjno-Leczniczy ZOZ dla Dzieci w Rafałówce, gdzie wynosi on 14,6 proc.) najmniej daje zarobić tej grupie dyrektor Krulik odmówiła pracownikom administracji podwyżki, powołując się na brak środków finansowych. Personel jest piśmie skierowanym do redakcji "ITS" pracownicy podkreślili, że od wiosny 2009 roku lekarze i pielęgniarki mieli już po kilka podwyżek. Grażyna Krulik potwierdza ten Podwyżki te były następstwem podnoszenia kwalifikacji przez personel medyczny. Jeśli lekarz lub pielęgniarka kończy specjalizację, płaca rośnie automatycznie. Wynika to z regulaminu wynagradzania - tłumaczy dyrektor. - W tym roku na tego rodzaju podwyżki przeznaczyliśmy 102 tysiące złotych dla lekarzy i 92 tysiące złotych dla wspomnianym piśmie pracownicy skarżyli się również, że dyrektor Krulik przeprowadziła dochodzenie, kto zbierał podpisy pod petycją. Po ustaleniu sprawcy... osoba ta została wezwana na Większość widziała potem pracownicę działu kosztów, wracającą z rozmowy ze łzami w oczach, przygnębioną, załamaną, osobę, która nie chciała już z nikim o niczym rozmawiać - czytamy w Krulik przedstawia fakty Nie robiłam żadnego dochodzenia, bo do niczego mi nie było potrzebne - mówi. - Wspomniana osoba została wezwana, ponieważ jeden z kierowników działu poskarżył się, że ta pani zrobiła mu awanturę, ponieważ jej zdaniem wskazał ją jako prowodyra akcji zbierania podpisów. Poprosiłam ją o wyjaśnienie niedopuszczalnego, według mnie, listu zarzucają pani dyrektor wiele innych rzeczy (ich lista jest długa), między innymi prywatę i nepotyzm. Ma ona zatrudniać w szpitalu krewnych, np. córkę swojej siostry oraz Żona mojego syna pracowała w szpitalu jeszcze zanim wyszła za niego za mąż - wyjaśnia Grażyna Krulik. - Nie mogłam jej zwolnić tylko dlatego, że została moją synową. Podobnie od lat pracuje w szpitalu córka siostry. Podpisała się zresztą pod petycją jako osoba niezadowolona z wynagrodzenia, ponieważ jej płaca nie odbiega od innych - dodaje dyrektor przypominając, że podobne zarzuty pod jej adresem zostały wysłane do Ministerstwa Zdrowia w lutym bieżącego roku. Resort przekazał je do departamentu zdrowia Urzędu Pisałam już z tego powodu obszerne wyjaśnienia - Marszałkowski przyznaje, że taka skarga Dotyczyła niewłaściwego zarządzania placówką - informuje Piotr Łaski z wydziału informacji i komunikacji społecznej. - W sprawie tej przeprowadzono postępowanie wyjaśniające, po czym okazało się, że zgłoszone zastrzeżenia nie znalazły potwierdzenia w świetle wyjaśnień, złożonych przez kierownika jednostki. Pismo było anonimowe, więc odpowiedź osobie skarżącej nie została biorą?Średnia ogółem W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na umowę o pracę pracuje 667 osób. 14 osób zatrudnionych jest na umowach cywilno-prawnych (kontraktach).Średnia płaca w szpitalu wynosi zł szpitalu zatrudnionych jest 83 płaca zasadnicza wynosi zł brutto (bez tak zwanych rezydentów i specjalistów).Średnia płaca z dyżurami oraz innymi dodatkami - zł zatrudnionych w różnych płaca zasadnicza - zł płaca zasadnicza - zł administracyjno-finansowy szpitala tworzą 53 płaca wynosi zł opłacaniPracownicy gospodarczy i płaca zasadnicza wynosi zł brutto. W Chinach działa 870 sierocińców niepaństwowych, z których większość, dokładnie 583, jest prowadzonych przez organizacje religijne. Sierocińców państwowych jest 463 i dają one schronienie ok. 95 tys. dzieci Roman Koszowski /GN Chińskie władze przestrzegają grupy religijne prowadzące sierocińce, aby nie nawracały dzieci i nie narzucały im swych wierzeń. Takie ostrzeżenie zawierają oficjalne wytyczne, wydane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Państwowy Urząd ds. Wyznań. Jednocześnie zapowiedziano, że za złamanie tych przepisów placówki mogą zostać zamknięte. Władze w Pekinie narzuciły także konieczność zatwierdzenia przez rządowego funkcjonariusza programu pracy sierocińców. W Chinach działa 870 sierocińców niepaństwowych, z których większość, dokładnie 583, jest prowadzonych przez organizacje religijne. Sierocińców państwowych jest 463 i dają one schronienie ok. 95 tys. dzieci. Ocenia się jednak, że dzieci opuszczonych jest w całym kraju co najmniej 570 tys. Analitycy podkreślają, że w takiej sytuacji rząd winien zachęcać osoby i instytucje prywatne do zakładania sierocińców, a najnowsze wytyczne poważnie ograniczają takie zaangażowanie. Przewodniczący działającego w Chinach Islamskiego Stowarzyszenia Miłosierdzia, zwraca uwagę, że jeśli ktoś należący do jakiejkolwiek religii adoptuje opuszczone dziecko, to pragnie, by wyznawało ono jego religię. Za „coś normalnego” uznał fakt, że osoba taka „uważa swoją wiarę za słuszną i chce, aby także dziecko wyznawało ją dla swego dobra”. Komentując decyzję chiński władz pragnący zachować anonimowość przedstawiciel Kościoła katolickiego stwierdził, że rozporządzenie samo w sobie jest dobre, wszystko jednak zależy od jego interpretacji „Wszyscy zgadzamy się z tym, że sieroty nie mogą być zmuszane do przyjmowania religii tego, kto prowadzi dany zakład lub dom opieki. Z drugiej jednak strony nie można np. zabraniać, by w sierocińcu prowadzonym przez chrześcijan uczono dzieci modlitwy czy znaku krzyża”. « ‹ 1 › »

zakonnice pracujące w szpitalach prowadzące sierocińce